wtorek, 18 listopada 2014

Urywki trollijskiej filozofii #2: integrity a religia


Jak już powiedziałam ostatnio, jestem osobą, która kwestie wiary i religii traktuje z niezwykłą powagą.

W moim wypadku sprowadza się to do kilku stwierdzeń:
  1. Nigdy nie przystępuj do rytuałów z powodów innych niż ten, dla którego istnieje rytuał.
  2. Nigdy nie kłam przed samym sobą w kwestii wiary i sumienia
  3. Jeżeli nie możesz świadczyć o swojej wierze mądrze i ze zrozumieniem zasad religii, którą wybrałeś, milcz.
  4. Szanuj wiedzę tych, którzy sprawują kult dłużej i ucz się od nich.
  5. Z pokorą oceniaj własną wiedzę na temat kultu i samych wierzeń.
  6. Jeżeli możesz poznać inne tradycje niż twoja własna, poznawaj je.
  7. Zachowuj wierność własnej ścieżce
  8. Nie wahaj się przyznać do tego, że z niej zboczyłeś, jeżeli tak się stało.
Wszystko zaczęło się w moim przypadku od twierdzenia nr 1. Uczciwość wobec samej siebie wymaga ode mnie, abym w przypadku, gdy ktoś chce, bym „dla świętego spokoju” przystąpiła do rytuału powiedziała „nie”. Nie mam nic przeciwko braniu udziału w rytuałach spajających wspólnotę, witających nowych członków czy żegnających starych. Ale nie będę przyrzekać wierności obcym Bogom, zwłaszcza jeżeli nie czuję się przez nich powołana. Także tym, którym przysięga się wierność absolutną i posłuszeństwo absolutne. Nie będę podejmować się żalu za grzechy, których nie popełniłam, nie będę wyrzekać się tu i teraz oraz bluźnić moim Bogom, bo ktoś o to prosi.

Rytuały, które pomagają ludziom rosnąć czy się oczyścić na pozór tylko są niezależne od religii. Zawsze przyglądam się temu, kto i jak oczyszcza nas z czego ─ czy nie budzi w człowieku wstydu, poczucia bycia gorszym i splamionym? Czy nie zabiera prawa do ponoszenia konsekwencji i osądu? Czy nie nakazuje wyrzeczenia się tych, którym przyrzekaliśmy lojalność, nawet tylko w skrytości ducha, gdy już stali się naszymi towarzyszami walki?

Więc nie podchodzę do rytuału, którego nie rozumiem. Nie otwieram się na nieznany wpływ, żeby się wpasować. Jestem istotą myślącą i czującą, powinnam więc pojmować, kogo zapraszam do swego serca.

Nigdy nie kłam przed samym sobą w kwestii wiary i sumienia

Jeżeli zasady i poglądy, które chcę przyswoić kolą mnie gdzieś głęboko, nie lękam się przyznać przed sobą, że religia, której tajniki zgłębiam może nie być w zgodzie z moją wiarą i sumieniem.

Siadam wtedy i szukam odpowiedzi na pytanie ─ czy rozumiem, dlaczego to coś kłopocze moją duszę? Odpowiedź może leżeć we mnie (bo nie zgadzam się na to, to i to, albo boję się, że stanę się taka czy owaka) albo w samym wyłożeniu danej kwestii (i nagle okazuje się, że po zrozumieniu, dlaczego dane zagadnienie interpretuje się tak a nie inaczej nie mam z tym problemu).

Jeżeli nie możesz świadczyć o swojej wierze mądrze i ze zrozumieniem zasad religii, którą wybrałeś, milcz.
Ta zasada płynie z szacunku dla innych wiernych. Wielu tak jak ja szuka odpowiedzi na wszelakie pytania. Chcę więc, by to, co usłyszą ode mnie wzbogacało ich, zamiast zaciemniać obraz. Jeżeli zadaję pytanie, to staram się je przemyśleć, bo ktoś podejmie wysiłek, żeby mi odpowiedzieć.

I w drugą stronę: nie wypowiem się, jeżeli jedynie coś mi się zdaje i nie poszukałam czegoś więcej. To jest dla kogoś ważne i może zmienić czyjeś życie.

Jest jeszcze kwestia kogoś postronnego, kto może słuchać. I oceniać na podstawie naszych słów. Niech będą one zgodne z prawdą, jaką nosimy w sobie i z frith naszej religii, aby ktoś nie zaznał krzywdy przez ignorancję i niedbalstwo.

Szanuj wiedzę tych, którzy sprawują kult dłużej i ucz się od nich

Wszyscy na pewnym etapie czujemy się „świętsi od papieża”. Mamy gorliwość neofity. Ale pamiętać trzeba, że tradycja rośnie z pokolenia na pokolenie, a nasi poprzednicy i przodkowie pragną pozostawić nam swoją spuściznę. Osoby o większym stażu może i nie sprawują kultu w sposób, w który ty czujesz, że jest słuszny, ale mają z kultem kontakt. Mogą nauczyć cię wiele o tym, dlaczego dana rzecz ma wyglądać tak a nie inaczej, co sami wiedzą o Bogach i co wiedzą o ludziach. To ogromna baza danych i inne, oswojone z nią spojrzenie na świat. Osobie, która z własnej woli chce się z tobą nimi dzielić należy się szacunek, chociażby z tego względu, że czyni ci honor bycia spadkobiercą swojej pracy.

Z pokorą oceniaj własną wiedzę na temat kultu i samych wierzeń

Zawsze pozostaje coś, co mógłbyś zgłębić bardziej. Rzeczy, których nie doświadczyłeś i sprawy, które zaniedbałeś, by zachować równowagę życia. Wiesz, że są mądrzejsi, wiesz, że są bardziej obeznani w poszczególnych dziedzinach.

Asatryjczyk jest dumny z tego, co potrafi i wie naprawdę, nie tylko w swoim mniemaniu.

Nie upokarza też tych, którzy wiedzą lub potrafią mniej.

Nie rzuca się do gardła tym, którzy zgłębili więcej, pamiętając, że składa się to na naszą zbiorową wiedzę i siłę, do której każdy z nas ma w ten czy inny sposób dostęp.

Jeżeli możesz poznać inne tradycje niż twoja własna, poznawaj je

Wiedza na temat otaczającego nas świata nigdy nie szkodzi. Pozwala to budować frith z ludźmi, z którymi nie łączy nas Asatru. Pozwala też dostrzegać pytania, na które samemu z siebie nie zwrócilibyśmy uwagi.

Zadawanie właściwych pytań pozwala znaleźć odpowiedź, zamiast pogłębiać zagubienie.

Zachowuj wierność własnej ścieżce
Inne religie są jak najbardziej fascynujące, ale zatracanie się w miriadzie ścieżek nie prowadzi donikąd. Wiedza powinna wzbogacać człowieka, nie zaś sprawiać, że nie potrafi się zdecydować.

Większość religii ma w swoim trzonie te same wartości, więc będąc powołanym przez jednych Bogów, nie powinno się celowo szukać łaski innych. Zarówno Jezus, Afrodyta, Venus jak i Freja są bogami miłości. Nauki Jezusa mogą pomóc zrozumieć, jak miłość może wyglądać, ale jak osoba głęboko ufająca Frejowi i Frei mówię w tym miejscu ─ asatryjczyk też widzi wielość form miłości i gotowość do poświęcenia, o którą apeluje Jezus.

Jeżeli raz zobaczyłeś swoją ścieżkę, podążaj nią, póki pozostaje twoją. Świadomość istnienia innych dróg nie zmienia faktu, że to ta, na której jesteś wiedzie do twojego celu, mimo że wiele ich zdąża w danym kierunku.

Nie wahaj się przyznać do tego, że z niej zboczyłeś, jeżeli tak się stało

Jesteśmy tylko ludźmi. To znaczy, że czasem życie prowadzi nas tam, gdzie nie chcemy lub nie umiemy zachować ścieżki. W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego, niż zachować się dorośle i przyznać do tego, że jest nie tak, jak być powinno. Kiedy przestaniemy marnować energię na wmawianie sobie, że nie jest tak źle, a w ogóle to nie nasza wina, będziemy mieć czas i siłę by doprowadzić się z powrotem na ścieżkę.


Wszystko to sprowadza się do nauk jakie płyną z cnoty, jaką jest prawość (choć może lepiej działa tu angielskie słowo integrity, które oznacza, że jesteśmy wewnętrznie spójni w sensie moralnym).

Dla mnie, i pewnie dla wielu osób, świadomy udział w religii jest bardzo ważny. Świadomy, bo religia jest naszym wspólnym dziedzictwem, jest też jedną z rzeczy, które najbardziej kształtują naszą duszę i tożsamość. Ma też odzwierciedlać to, jaki jest nasz duch, co mówimy o sobie światu i Bogom.


Czyż nie jest więc istotne, byśmy rozumieli, co im mówimy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz